Chociaż w Diyarbakır spędziłam zaledwie pół dnia, z tym miastem wiążą się moje bardzo intensywne wspomnienia.
Po wyczerpującej podróży z Malatyi przez Elazığ, po skrupulatnej kontroli przez uzbrojoną po zęby Jadnarmę, dotarłam do miasta, o którym... niewiele wtedy wiedziałam. Miał to być jedynie krótki postój w podróży na sam wschód Turcji, do miasta Van, położonego nad jeziorem o tej samej nazwie.
Ponieważ autokar do Vanu miał odjechać dopiero o północy postanowiłam spędzić czas na poznawaniu miasta. Cóż z tego, gdy w autokarze, który dowiózł mnie z dworca autokarowego do centrum miasta zostawiłam nieopatrznie Biblię każdego podróżnika - mój przewodnik Lonely Planet.
Była to moja pierwsza samodzielna wyprawa po Turcji, organizowana bez wsparcia ze strony biura podróży, a moja wiedza o kraju pozostawiała wiele do życzenia, a tu taki pech. Pozostawało mi liczyć na ludzką życzliwość i instynkt podróżniczy...
Ludzkiej życzliwości zaznałam w Diyarbakır mnóstwo. Mało kto mówił tu po angielsku, czy w jakimkolwiek innym języku obcym, ale wszyscy starali się pomóc, doradzić, choćby na migi.
Spędziłam tam bardzo miłe chwile na pogawędkach z mieszkańcami miasta, wyjaśniając im, czego szukam, skąd jestem i dokąd zmierzam.
Jedyną może chwilą, kiedy poczułam się nieswojo, była wędrówka wąskimi uliczkami Starego Miasta, gdy otoczyła mnie chmara dzieci, które najwyraźniej czegoś się domagały. Nie wiem, czy chodziło im o pieniądze, czy o słodycze. Może po prostu były zafascynowane widokiem obcokrajowca. W każdym razie trudno się było od nich uwolnić.
Za to samo miasto zafascynowało mnie, zwłaszcza po zapadnięciu zmroku. Mury obronne miasta były pięknie podświetlone, świeża roślinność nawadniana z setek fontann i węży z wodą. Jednym słowem bajka!
Dodatkowo miałam okazję być jednym z ostatnich klientów małej restauracyjki, która serwowała nieśmiertelny posiłek strudzonego wędrowca - döner kebab. Ugościli mnie tam jak królową - stolik został wystawiony na świeże, nocne powietrze, donoszono wodę w dzbankach...
Ze smutkiem opuściłam Diyarbakır, z mocnym postanowieniem powrotu. Dopiero później wyczytałam, że właśnie miałam okazję zostać zaczarowana urokiem nieformalnej stolicy tureckich Kurdów...
Przeczytaj więcej o Diyarbakır oraz o powtórnej wizycie w 2008 roku.
Odpowiedzi
Diyarbakir
Wysłane przez Anonim (niezweryfikowany) w
Tez sie tam niedlugo
Wysłane przez Anonim (niezweryfikowany) w
Powrót do Diyarbakir
Wysłane przez Iza w