14 kwietnia 2020 roku pięć miejsc o znaczeniu historycznym znajdujących się na terenie Turcji zostało dodanych do Listy Informacyjnej UNESCO. Są to: zabytkowe miasteczko Beypazarı w prowincji Ankara, historyczny port-miasto Izmir na wybrzeżu Morza Egejskiego, stanowisko archeologiczne Karatepe-Arslantaş w prowincji Osmaniye, dolina Koramaz w prowincji Kayseri oraz zamek Zerzevan wraz z mitraeum w prowincji Diyarbakır. Ponadto, lista fortece i stacje handlowe na genueńskich trasach handlowych z Morza Śródziemnego do Morza Czarnego, po raz pierwszy zgłoszona w 2013 roku, została wydłużona przez dopisanie fortec w Çeşme i Güvercinada w Kuşadası. Czym zasłużyły sobie te miejsca na takie wyróżnienie? Sprawdźmy to! Przy okazji przyjrzyjmy się też bliżej sytuacji innych zabytkowych miejsc w Turcji, które już znalazły się na tej liście.
Beypazarı było ważnym punktem komunikacyjnym na drodze łączącej Konstantynopol z centralną Anatolią od średniowiecza do czasów całkiem nam bliskich. Było również jednym z głównych ośrodków produkcji tzw. sof, czyli rodzaju tkaniny wykonanej z wełny moherowej, szczególnie w okresie osmańskim. Miasto rozwijało się wokół dzielnic składających się z tradycyjnych domów, otaczających historyczne centrum. Zachowane budowle zostały zbudowane głównie pod koniec XIX i na początku XX wieku. Wyraźnie pokazują one praktyki osmańskiego systemu miejskiego wraz z jego strukturami religijnymi, społecznymi i handlowymi.
Stara Smyrna czyli obecny Izmir znajdowała się na małym półwyspie połączonym z lądem wąskim przesmykiem w północno-wschodnim rogu wewnętrznej Zatoki Izmirskiej, na skraju żyznej równiny i u podnóża góry Yamanlar. Obecnie jest to stanowisko archeologiczne o nazwie Bayraklı Höyüğü, które znajduje się około 700 metrów w głębi lądu, w dzielnicy Tepekule. Nowa Smyrna rozwinęła się na zboczach góry Pagos i wzdłuż cieśniny przybrzeżnej. Smyrna-Izmir pozostaje do tej pory prężnie funkcjonującym miastem portowym, które wciąż nosi ślady okresu greckiego, hellenistycznego, rzymskiego, bizantyjskiego, księstw tureckich (tzw. bejlików) i osmańskich.
Data budowy twierdzy Karatepe-Arslantaş była od dawna przedmiotem dyskusji naukowców. Zachowane obecnie struktury pochodzą w większości z końca VIII i początku VII wieku p.n.e., co ustalono na podstawie zachowanych inskrypcji. Oznacza to, że Karatepe-Aslantaş jest jednym z najnowszych stanowisk archeologicznych, w których odkryto napisy w języku luwijskim. Jest to również pamiątka po wielu państewkach, które powstały po upadku Imperium Hetyckiego ze stolicą w Hattusas.
Dolina Koramaz to krajobraz wulkaniczny, z dogodną strukturą dla rolnictwa, zbiornikami słodkowodnymi i miękką strukturą skał. Dlatego też od tysięcy lat była miejscem życia dla różnych cywilizacji. Do najlepiej zachowanych zabytków doliny należą kolumbaria z okresu rzymskiego, budowane od czasów Oktawiana Augusta.
W czasach starożytnych zamek Zerzevan znajdował się w strategicznym punkcie na drodze z Amidy (Diyarbakır) do Dary (nieopodal Mardin), oraz z Edessy (Şanlıurfa) do Nisibis (Nusaybin). O istnieniu zamku o nazwie Kinabu, który był wykorzystywany do celów komercyjnych i wojskowych, po raz pierwszy wspominają źródła asyryjskie. Szlak, którego ten zamek chronił, ten miał ogromne znaczenie w czasach Cesarstwa Rzymskiego, kiedy armie Sassanidów maszerowały tą drogą podczas kampanii w kierunku zachodnim, w latach 359, 502 i 604 n.e. Zamek Zerzevan wyznaczał najdalej wysunięty na wschód punkt Cesarstwa Rzymskiego i był niemym świadkiem wielkich zmagań dwóch ówczesnych wielkich potęg, Rzymu i Partów, które rywalizowały o dominację gospodarczą, polityczną i wojskową w regionie. Mitraeum, centrum kultu boga Mitry, to najważniejsza zachowana budowla zamku Zerzevan. Została ona stworzona na północnym krańcu murów poprzez wykucie podziemnych pomieszczeń w skale.
Wszystkie te obiekty z pewnością mają ogromne znaczenie historyczne i zasługują na ochronę oraz międzynarodowe uznanie. W tym jednak momencie chciałam zwrócić Waszą uwagę na jeden szczególny aspekt Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wyżej wspominałam, że te pięć obiektów znalazło się na razie na tzw. Liście Informacyjnej UNESCO. Czym ona jest? To taka poczekalnia dla obiektów ważnych historycznie i kulturowo, na której czekają one na wpis na główną Listę Światowego Dziedzictwa. O wpisie danych obiektów na Listę Informacyjną decydują państwa, które są stronami "Konwencji w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego". Państw tych jest obecnie blisko 200, a prawie wszystkie z nich prowadzą swoje Listy Informacyjne.
Oczywiście główna trudność to przejście danego obiektu z Listy Informacyjną na Listę Światowego Dziedzictwa, a zależy to od Komitetu Światowego Dziedzictwa, który w trakcie corocznej sesji wybiera obiekty spośród nominacji zgłaszanych przez poszczególne państwa strony konwencji. Każdy taki wniosek nominacyjny musi być poprzedzony wpisem na narodową Listę Informacyjną, dokonanym przynajmniej rok wcześniej.
Tyle teorii. Jak to wygląda w praktyce i w liczbach? Najbliższa koszula ciału, więc na pierwszy ogień spójrzmy na Polskę. Posiada ona obecnie 16 obiektów na LŚD, a na wpis oczekuje na LI dalszych 6 takich obiektów. Mamy więc proporcję 8/3, co świadczy o tym, że większość zgłoszonych przez Polskę obiektów zyskuje uznanie Komitetu Światowego Dziedzictwa. Bliski sąsiad Turcji, Grecja, ma tych obiektów odpowiednio 18 i 14, więc proporcja to 9/7, i ponownie więcej obiektów jest na LŚD, a nie - w poczekalni. Dwa państwa z największą liczbą obiektów na LŚD to Włochy i Chiny. W przypadku Włoch jest to 55 obiektów na LŚD oraz 41 w poczekalni, a w przypadku Chin - odpowiednio 55 i 60. Dopiero w przypadku Chin natrafiamy na sytuację, w której więcej jest obiektów oczekujących niż wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa.
Po tym wyliczeniu czas spojrzeć na sytuację Turcji, kraju o ogromnie ciekawej historii, posiadającego nieprzebrane bogactwo stanowisk archeologicznych, starożytnych miast i zabytkowych budynków, o pięknych miejscach o ogromnych walorach przyrodniczych nawet nie wspominając. Na Liście Światowego Dziedzictwa znajduje się obecnie 18 z nich - tyle samo co w Grecji i jedynie o dwa więcej niż w Polsce. Ile obiektów zostało zgłoszonych przez Turcję i ciągle siedzi w poczekalni? Tutaj dochodzimy do sedna moich rozważań - takich miejsc jest obecnie aż 83! Oznacza to, że na jeden obiekt cieszący się statusem Światowego Dziedzictwa przypada blisko pięć miejsc ciągle nie uznanych za takie przez Komitet UNESCO. Dodam tylko, że antyczny Efez, prawdopodobnie najbardziej znane antyczne miasto na terenie Turcji, czekał zaszczyt wpisania na LŚD przez aż 22 lata. Co więcej, ostatni obiekt z Turcji dodany na LŚD to Göbekli Tepe, które dostąpiło tego wyróżnienia w 2018 roku. Przez ostatnie dwa lata nie dodano do tej listy żadnego z długiej kolejki zabytków oczekujących.
O czym może to świadczyć? Nie mogę przedstawić tutaj pełnego wyjaśnienia tego fenomenu, ale poniżej przedstawiam garść sugestii - efektów przemyśleń i dyskusji w gronie redakcyjnym Turcji w Sandałach, popartych naszymi doświadczeniami nabranymi podczas wielu podróży po Turcji. Po pierwsze - słomiany zapał - widać, że tureckie władze zgłaszają mnóstwo miejsc na Listę Informacyjną, bez przemyślenia, czy będą w stanie wszystkie te wnioski starannie udokumentować i w przekonujący sposób wybronić, tak, aby znalazły się na Liście Światowego Dziedzictwa. Wygląda na to, że UNESCO zasypywane jest tureckimi propozycjami kandydatur, ale brak już sił czy środków ze strony Turcji na doprowadzenie tych spraw do końca. Może lepiej byłoby zgłaszać mniej kandydatur, ale skupić się na wyborze tych najcenniejszych i prowadzić skuteczną ich promocję i lobbing?
Skuteczna promocja i słomiany zapał to nie tylko kwestia wielkiej polityki. Brak konsekwentnych działań w kierunku promowania zabytków oraz skutki słomianego zapału widać także na poziomie lokalnym. Tylko na przykładzie obserwacji z naszej zeszłorocznej wyprawy mogę takich upadłych projektów wymienić sporo. Spójrzmy chociaż na Izmir, miasto, które właśnie wpisano na Listę Informacyjną. Wędrując po mieście trafiliśmy na Altınpark - Stanowisko Wykopalisk Archeologicznych, położone u stóp wzgórza Kadifekale. Na jego teren nie da się niestety wejść - jest dokładnie ogrodzone. Zerkając przez płot z terenu tamtejszej kawiarni zauważyliśmy, że cokolwiek tam było odkopane, już dawno zostało dokładnie zarośnięte. Wizualizacje z 2012 roku przedstawiały ambitnie zaplanowany park archeologiczny, z zadaszonymi obszarami chroniącymi wykopane budynki i szklanymi tarasami dla zwiedzających. Z dawnych zdjęć dostępnych w sieci widać, że sporo tu znaleziono - ślady budynków, ulic, kolumnady. Niestety - najwyraźniej plan upadł. Tymczasem po powrocie z wyprawy wyczytaliśmy, że władze Izmiru znowu planują kolejny "park archeologiczny", w zupełnie innej lokalizacji.
Kolejne zaniedbane projekty, które osobiście widzieliśmy, to chociażby tzw. Święta Droga z Miletu do Didymy. Jeszcze niedawno jej trasa stanowiła szlak wędrowny, z kierunkowskazami i wyraźnie wytyczonym przebiegiem. Niestety - my musieliśmy błądzić po krzakach i zaoranych polach, bo z kierunkowskazów zachowało się 1,5. Natomiast dobrze zachowanych odcinek Świętej Drogi, tuż przy Świątyni Apollina w Didymie, ze starannie przygotowanymi tablicami informacyjnymi oraz zachowanym częściowo budynkiem łaźni z czasów rzymskich jest zamknięty na głucho i prawie nikt o nim nie wie. Przyczyny tego zamknięcia też pozostają niewyjaśnione, a przecież tuż obok tętni życie plażowe i tysiące wczasowiczów tłoczy się na plażach i w barach. Takich przykładów mogłabym przytoczyć o wiele więcej, chociażby w przypadku Erdek i tamtejszego zamkniętego parku archeologicznego i poniszczonych antycznych sarkofagów czy też zarośniętej przez chaszcze trasy zwiedzania starożytnego miasta Kyzikos.
Czasami spotykam się w dyskusjach z teorią, że Turcy nie potrafią czy też nie chcą dbać o antyczne zabytki na terenie swojego kraju, ponieważ nie poczuwają się do tego dziedzictwa kulturowego. Czy to prawda, tego nie wiem, ale z pewnością potrafią z kilku z nich uczynić dojne krowy, jak chociażby z Efezu, Pamukkale-Hierapolis czy też Hagia Sofii w Stambule. W przypadku tej ostatniej budowli bądźcie spokojni, groźby przekształcenia jej ponownie w meczet są nierealne do spełnienia, bo to kura znoszące złote jajka.
Kompleks Pamukkale-Hierapolis oraz Kapadocja to również wyśmienite przykłady tureckiego podejścia do pokazywania swojego kraju i jego zabytków turystom. Zamiast pokazywać lokalne piękno natury i historii, wozi się nieszczęśników przez setki kilometrów, żeby w jeden czy dwa dni obejrzeli te skarby z Listy UNESCO. W przypadku tych miejsc, wpisanie ich na tę listę było bardziej przekleństwem niż błogosławieństwem, ponieważ są one dosłownie zadeptywane przez zwiedzających, których przykładowo dowieziono tam z Alanyi, zamiast pokazać im chociażby wspaniałe antyczne Perge, na Liście Informacyjnej od 11 lat, które prawie zawsze jest zupełnie puste, prehistoryczną jaskinię Karain, która od 1994 roku czeka na wpis na LŚD oraz dramatycznie położone wśród górskich szczytów Termessos, siedzące w poczekalni już 20 lat.
Weźmy jeszcze pod uwagę kwestię lobbowania na arenie międzynarodowej w celu uzyskania poparcia dla zabytków z Turcji i ich wypromowania w celu dołączenia do Listy UNESCO. Niestety, podobnie jak w innych aspektach polityki międzynarodowej, Turcja ma stosunkowo słabą pozycję, gdyż w dość kunsztowny sposób zdołała zrazić do siebie prawie wszystkie państwa regionu. Szczególnie wielką szkodę wyrządzają napięte stosunki tego kraju z Grecją oraz prawie nieistniejące relacje z Armenią. To właśnie dziedzictwo historyczne i kulturowe tych krajów potrzebuje być otoczone opieką i działaniami konserwatorskimi oraz promocyjnymi. Gdyby udało się przedłożyć dobro tych zabytków nad zaszłości historyczne, to z pewnością skorzystaliby na tym wszyscy.
To jedynie garść sugestii, a ostateczne wnioski pozwolę wyciągnąć samym Czytelnikom. Szkoda tylko, że na tym wszystkim cierpią wspaniałe skarby z przeszłości Azji Mniejszej. Na koniec - apel redakcji Turcji w Sandałach: kiedy warunki pozwolą nam wszystkim na ponowne wyruszenie na dalekie wyprawy, zaglądnijcie nie tylko do tych najsłynniejszych miejsc z listy UNESCO, ale także do niewypromowanych i nieco zapomnianych zakątków Turcji. W ich znalezieniu pomoże Wam nasz portal, na którym sporo takich perełek opisaliśmy. Pewnym pomysłem może być podążenie szlakiem miejsc z poczekalni czyli Listy Informacyjnej. Jeżeli któryś z nich znajdzie się na Liście Światowego Dziedzictwa, to będziecie mogli się pochwalić "Byliśmy w Eflatun Pınar zanim stało się modne".
Odpowiedzi
UNESCO
Wysłane przez lukroman w
Może kluczowe jest ustalenie, czy dostanie się na listę UNESCO do dobrodziejstwo czy katastrofa? Czy zabiegi Państwa (Polski, Turcji czy Grecji, jakiegokolwiek) mają na celu uzyskanie od UNESCO pomocy w restauracji lub choćby lepszemu udostępnieniu obiektu? Czy odwrotnie - oznaczają konieczność dostosowania sie do standardów ?