Alaturka - nowa restauracja turecka w Gliwicach

Korzystając z wolnego dnia oraz z pogody niezachęcającej do przebywania na niezbyt świeżym powietrzu, ekipa Turcji w Sandałach udała się w sobotę, 24 listopada 2018 roku do nowo otwartej restauracji Alaturka. Lokal ten specjalizuje się w daniach kuchni tureckiej, a zwłaszcza w potrawach z grilla. Jest to zupełna nowość na gastronomicznej scenie Gliwic, gdyż Alaturka działa od 19 listopada bieżącego roku. Pomimo dopiero kilku dni istnienia lokalu, w sieci pojawiły się już pierwsze opinie na jego temat, mocno rozbieżne pod względem wydanego werdyktu. Ponieważ już kilku naszych znajomych zachęcało nas, żebyśmy wystąpili w roli testerów dań podawanych w Alaturka, postanowiliśmy na własne oczy, a właściwie usta i nosy, przekonać się, czy warto restaurację polecać. Poniższe wrażenia i nasze opinie są całkowicie niezależne i osobiste, ponieważ wpis nie jest sponsorowany.

Kiremitte köfte

Restauracja jest położona w samym centrum Gliwic, przy Placu Inwalidów Wojennych. Z zewnątrz prezentuje się skromnie, a jej wnętrze jest przytulne i niezbyt przestronne. Udało się nam bez rezerwacji zająć stolik czteroosobowy, ale przybyliśmy stosunkowo wcześnie jak na porę lunchu. Gdy opuszczaliśmy lokal około godziny 14, był już prawie pełny, a na stolikach pojawiały się informacje o ich zarezerwowaniu. Warto więc, jeżeli zależy Wam na wizycie w tej właśnie restauracji rozważyć uprzednią rezerwację, zwłaszcza jeżeli planujecie wizytę w nieco większym gronie osób. Z racji niewielkich wymiarów, lokal nie nadaje się natomiast na imprezy bardziej masowe, i trudno wyobrazić sobie w nim spotkanie kilkudziesięciu miłośników Turcji, jakie kiedyś ekipa TwS zorganizowała w Poznaniu. Do kameralnych kilkuosobowych spotkań jest to natomiast miejsce idealne, zwłaszcza że stosowana muzyka instrumentalna w tureckim stylu nie przeszkadza w prowadzeniu konwersacji.

W restauracji Alaturka

Wnętrze restauracji urządzone jest prosto i funkcjonalnie. Najważniejszym tureckim akcentem jest stojący naprzeciwko wejścia mangal czyli turecki grill. Za nim krzątają się na oczach gości kucharze, którymi dowodzi mistrz kuchni czyli usta z trzydziestoletnim doświadczeniem. Składniki i nadziane na rożny mięsa czekają w przeszklonych gablotach na swoją kolej do upieczenia. Na ścianach restauracji wiszą apetyczne zdjęcia tureckich potraw, które sprawiają, że ślinka jeszcze szybciej napływa do ust.

Izgara köfte

Ponieważ byliśmy już bardzo głodni, sprawnie dokonaliśmy wyboru dań z menu. Niestety, było już za późno, żeby skorzystać z oferty śniadaniowej, która jest serwowana od 9 do 12. W ten sposób nie skosztowaliśmy menemenu czyli jajecznicy z papryką i pomidorami (10 zł) ani sucuklu yumurta - jajek sadzonych na kiełbasie tureckiej (12 zł). Z przystawek zdecydowaliśmy się na zupę z soczewicy (10 zł), która w naszej opinii doskonale służy jako papierek lakmusowy do testowania klasy restauracji tureckiej. Innych zup zresztą w menu nie ma, są za to yaprak sarma czyli faszerowane ryżem liście winogron (4 sztuki za 10 zł), czy też mücver - placuszki z cukini (12 zł).

Studiujemy menu

Zupa z soczewicy

Niewiele dylematów przysporzył nam również wybór dań głównych, wybraliśmy jeden ze specjałów szefa kuchni - kiremitte köfte - pulpety z mięsa mielonego wołowo-jagnięcego zapiekane w glinianym naczyniu w sosie pomidorowym, z pomidorami i ostrą zieloną papryką oraz żółtym serem (35 zł), podawane z talerzykiem kaszy bulgur. Poza tym zamówiliśmy klasykę kuchni tureckiej czyli kebab Adana (36 zł), oraz dużą i małą porcję izgara köfte (28 zł i 16 zł). Kebab Adana oraz duża porcja köfte podawane są z dodatkami: kaszą, cebulą, czerwoną siekaną kapustą oraz grilowanymi pomidorami i papryką. Do zupy oraz do drugiego dania podawany jest również koszyczek ciepłego pieczywa.

Świeże pieczywo

Na desery nie zdecydowaliśmy się, ponieważ niespecjalnie przepadamy za słodkościami, ale ich miłośników śpieszymy poinformować, że na miejscu dostępna jest baklawa i pudding ryżowy (po 12 zł). Sądząc po zasłyszanych z sąsiedniego stolika opiniach, baklawa jest bardzo smaczna, ale liczymy na to, że wkrótce ktoś z przyjaciół Turcji w Sandałach przetestuje prawdziwość tego stwierdzenia. Do posiłku zamówiliśmy ayran (7 zł). Z typowo tureckich napojów restauracja oferuje kawę (6 zł) i herbatę (3 zł) oraz nektary owocowe Turtamek w różnych smakach (6 zł). Chwilowo w lokalu niedostępne są napoje alkoholowe, chociaż butelki z winami tureckimi zdobią ściany, a w menu znajdziemy informację, że lokal stara się o koncesję i już wkrótce zaserwuje piwo Efes (8 zł) i wina Kavaklidere białe i czerwone (10 zł za 150 ml).

Zamówiliśmy te wszystkie pyszności i zaczęliśmy na nie czekać. Jak już wspominałam, lokal był dosyć pusty, więc wydawałoby się, że przygotowanie posiłku nie powinno zająć zbyt wiele czasu. Tymczasem po około 20 minutach zjawił się kelner, bardzo zresztą uprzejmy i mówiący pięknym językiem polskim Turek, i zapytał, czy podać już zupę. No oczywiście, że tak, zawołaliśmy wygłodniali. Na pozostałe dania czekaliśmy aż trzy kwadranse. Znany miłośnik tureckich köfte czyli nasz syn Staś przytomnie skomentował, że "w Turcji to nigdy tyle nie trwało". Owszem, zdajemy sobie sprawę, że restauracja to nie budka z kebabem ani fast-food, ale zdecydowanie zbyt długo czekaliśmy na jedzenie. Gdy w końcu nam je podano, musieliśmy się bardzo powstrzymywać przed natychmiastowym pożarciem wszystkiego, a przecież trzeba było najpierw zrobić zdjęcia dla naszych Czytelników.

Wygłodniali klienci w oczekiwaniu na jedzenie

Przechodząc jednak do sedna sprawy czyli do samego jedzenia, to mogę podsumować je bardzo krótko: było przepyszne. Córka Tola, ekspertka do spraw zupy z soczewicy, wchłonęła swoją porcję błyskawicznie, i miała jedynie żal, że porcja była nieco zbyt mała. Osobiście mnie brakowało nieco tradycyjnych dodatków do tej zupy: świeżej cytryny i ostrej suszonej papryki.

Zupa z soczewicy jest pochłaniana

Bo zupy było za mało...

Adana kebab i köfte były przyrządzone idealnie, nie przypalone i nie przesolone, jak to się nam czasami zdarzało w restauracjach w Turcji. Proste dodatki, czyli warzywa i kasza, były smaczne, świeże i aromatyczne. Ayran był również poprawny, chociaż trochę szkoda, że jest przelewany do szklanek z plastikowych kubeczków. O wiele bardziej ucieszyłby nas ayran przygotowany na miejscu i mocno spieniony.

Kebab Adana

Gdy zakończyliśmy posiłek, dostaliśmy firmowe nawilżane chusteczki do oczyszczenia rąk, jak to być w tureckiej restauracji powinno. Dzieciaki otrzymały także po baloniku od starszego pana Turka, który wyglądał na właściciela lokalu. Uprzejmy kelner odprowadził nas aż do drzwi i na zewnątrz, dziękując wielokrotnie za wizytę.

Podsumowując do werdyktu: najważniejszą sprawą w przypadku każdej restauracji jest podawane w niej jedzenie, a potrawy z Alaturka są świetne. Głosy niezadowolenia mogą pochodzić wyłącznie od osób, które nie miały okazji poznać smaku prawdziwej Turcji, a ich jedyny kontakt z turecką żywnością to kebab w bułce z sosem czosnkowym. Jeżeli chcecie sobie odświeżyć smak Turcji, albo też zapoznać się z nim po raz pierwszy, to pędźcie do Alaturka! Ponieważ są to pierwsze dni działalności tej restauracji, to pewne niedociągnięcia, czyli zbyt wolną obsługę lub brak ręczników papierowych w toalecie, można z pewnością wybaczyć. Na pewno wrócimy tam za jakiś czas, żeby skosztować innych pozycji z menu. Ekipie Alaturka życzymy natomiast powodzenia na wymagającej scenie gastronomicznej Gliwic.

Przepyszne köfte w trakcie konsumpcji

Powiązane artykuły: