Plany wakacyjne ekipy TwS 2019

Sezon wakacjny zbliża się wielkimi krokami i ekipa TwS również zamierza wkrótce wyruszyć na letnią wyprawę. Dokąd się wybieramy? No ba, oczywiście, że do Turcji. Po zeszłorocznej wyprawie, której wielką atrakcją okazały się przejazdy kolejowe, ponownie zdecydowaliśmy się na wyjazd pociągiem. Jednak w tym roku trasa będzie nieco inna.

Ekipa TwS w zeszłym roku w Selçuku

Którędy pojedziemy i dokąd dotrzemy? Tego nigdy tak do końca nie wiemy, bo zdarzało nam się wiele razy porzucać wcześniejsze plany i pędzić w innym kierunku. Tak było na przykład w 2013 roku, kiedy to mieliśmy zwiedzać wybrzeże licyjskie, a zamiast tego dojechaliśmy na daleki południowy-wschód Turcji. W ubiegłym roku też mieliśmy zamiar jechać do Turcji samochodem z całym sprzętem kempingowym, ale tydzień przed wyjazdem wyrzuciliśmy wszystkie pakunki z bagażnika, zabraliśmy cztery plecaki na grzbiety i sobie poszliśmy na pociąg.

W 2019 roku plan zakłada dojazd pociągiem do Budapesztu, przy czym ten odcinek będzie powieleniem trasy z ubiegłego roku. Przez chwilę bawiliśmy się myślą przejazdu przez Wiedeń, ale okazało się, że i tak potem trzeba jechać do Budapesztu, więc nie chcemy aż tak nadkładać drogi. W Budapeszcie przyjdzie nam przenocować, ponieważ wymusza to dalsze połączenie pociągowe, do Bukaresztu. Tak, tak, pojedziemy przez Rumunię i przy okazji po raz pierwszy odwiedzimy jej stolicę.

Po wizycie w Bukareszcie mamy w planach powolne pokonanie Bułgarii z północy na południe, pociągami lokalnymi. Na naszej trasie powinny się znaleźć: Veliko Tarnovo, Stara Zagora i Płowdiw. W dwóch ostatnich z tych miejscowości szczególną uwagę chcemy zwrócić na zabytki z czasów rzymskich.

Z Płowdiwu będziemy starali przedostać się do Edirne w Turcji. Nocnym pociągiem jechać nie chcemy, bo przy przekraczaniu granicy tureckiej budzą pasażerów i zmuszają do przekroczenia przejścia granicznego na piechotę. To mało komfortowe rozwiązanie, zwłaszcza w porównaniu z granicami na Bałkanach, które przekraczaliśmy "na śpiącego" - celnicy zbierali paszporty od zaspanych pasażerów i po pewnym czasie je oddawali, bez konieczności podnoszenia się podróżych z pozycji leżącej. Dlatego pozostają nam dwie opcje: autokar i pociąg lokalny. Ten pociąg to podobno zupełna nowość, kursuje od 1 czerwca 2019 w dni świąteczne i weekendy, wyjeżdża z Płowdiwu o 8:40 i dociera do Edirne o 12:18 (przynajmniej tak twierdzi rozkład jazdy). Czy uda nam się tym pociągiem przejechać, to zależy głównie od dnia tygodnia, bo jeżeli dotrzemy do Płowdiwu w poniedziałek, to nie będziemy tam czekać do kolejnego weekendu.

Na terenie Turcji pierwszy poważny punkt zwiedzania to Edirne. Mam w nim do odwiedzenia i sfotografowania - bagatela - przeszło 40 obiektów. Wszystko to w celu dokończenia dawno już rozpoczętej książki poświęconej historii dawnego Adrianopola.

Potem planujemy skok na południe, na wybrzeże egejskie Turcji, gdzie chcemy w równej mierze wypocząć i pozwiedzać, tak, aby każdy członek naszej ekipy podróżniczej miał z wakacji coś miłego dla siebie. Wstępnie wybraliśmy dwie bazy noclegowo-wypadowe. Pierwszą z nich jest Selçuk, położony nieopodal ruin antycznego Efezu. Drugie miejsce to Didim, nieco dalej na południe Turcji. W Selçuku postaramy się zatrzymać w tym samym hoteliku co rok temu, ponieważ możliwość wykąpania się w basenie, nawet niewielkim, po całym dniu zwiedzania, jest nie do przecenienia. W Didym - fajnie by było znaleźć jakąś miejscówkę nad samym morzem. Mam też nadzieję, że rezultaty naszego zwiedzania okolic zaowocują paroma miłymi niespodziankami i odkryciami dla naszych Czytelników, zwłaszcza tych, których interesują antyczne zabytki. Będziemy też sporo wędrować na piechotę, gdyż jest tam w okolicy do przejścia Święta Droga Procesyjna z Miletu do Didymy (lub w przeciwnym kierunku).

Trasa powrotna nie została jeszcze ostatecznie obrana, ale poważnie rozważamy wariant grecki. Jedną z propozycji jest skorzystanie z nowego bezpośredniego połączenia promowego, pomiędzy Çeşme a portem Laurium niedaleko Aten. Możliwe jest też obranie przez nas kursu na jakąś grecką wyspę, przykładowo Kos lub Rodos, w drodze do Pireusu. To jednak już odległe plany.

Im zwiedzanie intensywniejsze, tym mniej czasu i sił wieczorem na bieżące spisywanie dokładnej relacji. Postaramy się robić szybkie notatki i w miarę możliwości na bieżąco wrzucać zdjęcia z podróży na profil Turcji w Sandałach na Facebooku. Dokładniejsze wspomnienia zapewne pojawią się na portalu TwS już po wyprawie. Czy będziecie trzymać kciuki za powodzenie naszej wyprawy? Pozdrawiamy!

Powiązane artykuły: 

Odpowiedzi

Zmiany i bez-zmiany planów

Po dzisiejszym dniu nastąpiła korekta planów podróżniczych. Po pierwsze, na niczym sczezła próba zakupu biletów na przejazd pociągiem Batory relacji Katowice-Budapeszt na dworcu w Gliwicach. Spędziliśmy przy kasie dobre pół godziny, rozmawiając ze stanowczą kasjerką na temat dostępnych opcji, pakietów, cen i zniżek, nawet odmówiono nam sprzedaży biletów 'promocyjnych' w losowych przedziałach pociągu. W końcu wydawało się, że jesteśmy tuż-tuż zakupu biletów, gdy pani stwierdziła, że w tym pociągu brak jest miejsc i koniec. Tylko czemu nie mogliśmy się o tym dowiedzieć nieco wcześniej?

Niezrażeni tą drobną przeszkodą zaczęliśmy poszukiwanie rozsądnych alternatyw transportowych. Nawet przez kilka minut bawiliśmy się pomysłem zakupu wczasów lotniczych w Turcji, z których moglibyśmy uciec w nieznane. W końcu zwyciężył rozsądek - sprawdziliśmy ofertę kolei czeskich i kupiliśmy cztery bilety na pociąg Batory do Budapesztu z Bohumina, w odpowiadającym nam terminie. Tak, chodzi o dokładnie ten sam kurs tego samego pociągu, na który miejsc podobno nie było. Jedyna różnica - cena była trzykrotnie niższa niż proponowana nam w kasie. Do tego dokupiliśmy przejazd relacji Katowice-Bohumin, pociągiem Intercity Batory, ponieważ na połączeniach krajowych rezerwację i zakup biletów można przeprowadzić online. Czyli wyszło na nasze - jedziemy wtedy, kiedy to sobie zaplanowaliśmy, pociągiem, którym chcieliśmy, tylko trzy razy taniej.

Poza tym, wygląda na to, że w Turcji będziemy o wiele szybciej, niż to zakładaliśmy, bo z Budapesztu nabyliśmy rewelacyjnie korzystny przelot bezpośrednio do Stambułu. Wygląda na to, że ta Bułgaria nie jest nam jednak pisana.