poczucie bezpieczeństwa podczas wojażu po TR i nie tylko ( 3 )...

cuś mi się zwiduje, że trójkąt bermudzki jako zjawisko geograficzne bardzo szeroko rozciągnął tutaj swoje wpływy kasując wpisy blogowe z tej serii numer jeden i dwa....

...

właśnie chciałem dopisać jakie miałem swoje poczucie w najsłabszym momencie i to podczas drogi powrotnej ...

...

ostatniego dnia pobytu w TR - tuż po wyjeździe z Pamukova - o tym pobycie będzie jeszcze w relacji ponieważ mam kilka ciekawych fotek z tego uroczego miasteczka ...

...

zdarzyło się w chwilę po wjeździe na autostradę i nabraniu rozpędu w kierunku Stambułu...

...

załamanie pogody przejawiające się opadem deszczu ale z taki natężeniem, że:

- wycieraczki nastawione na maxa nie nadążały z usuwaniem wody...

- prędkość została zmniejszona do biegu 4, potem 3, potem 2...

- zjazd na pogranicze pasu awaryjnego...

...

wiadomo - czas się wtedy dłużył niemiłosiernie...

w duchu i ja i maryla odmawialiśmy zdrowaśki...

..

nie można było zjechać na pobocze - czułem na swoich plecach TiRa...

...

żaden pojazd przez ponad kwadrans mnie nie wyprzedził...

ja też nikogo...

...

nie widać było żadnego parkingu...

...

autko nie jechało po autostradzie - wręcz płynęło w w wodzie - głębokiej na dobre 10 - 15 cm...

...

pozostało tylko zachować spokój ...

czy się bałem ?

chyba tak ...

czy miałem poczucie bezpieczeństwa - NIE ...

...

to mogło zdarzyć się w każdym kraju...

...

i zdarzyło mi się też w innym ale nie w takim natężeniu i nie w tak długim czasie...

...

tuż przed samym Istambułem intensywność deszczu zmalała...

...

wyszło słońce ...

ale byłem tak zmęczony - tą maksymalnie natężoną uwagą, że przegapiłem najazd na właściwy most...

pojechaliśmy innym, tym bliżej morza, po lewej ręce...

potem złapaliśmy kierunek...

....

wspomnienie owej deszczowej nawałnicy do tej pory we mnie tkwi...

....

napisałem o tym w blogu - ponieważ w relacji nie było sensu o tym pisać - brakuje ilustracji fotograficznych...

...

PS kolejne - w czasie owej jazdy ożywały we mnie skojarzenia z powrotu z TR w roku 2009 - wtedy też uciekłem spod grobowej deski czyli z powodzi, która zatopiła na autostradzie tuż pod Istambułem setki TIRów i osobówek...

obejrzalem sobie galerię fotograficzną w necie zaraz po powrocie w domowe pielesze...